Opłatek, sianko pod obrusem, barszcz z uszkami, pierogi, karp, kutia, do popicia kompot z suszonych owoców. Już wkrótce wszystko to na tle stojącej w kącie ubranej choinki znajdzie się na naszych wigilijnych stołach. Czy w takich chwilach radosnego, rodzinnego świętowania Bożego Narodzenia miałby się pojawić na stole alkohol?
Choć Boże Narodzenie zaczynające się w naszych domach od rodzinnego spotkania przy wieczerzy wigilijnej jest obchodzone w domach zarówno osób wierzących, jak i niewierzących, należy pamiętać, że to przede wszystkim święto chrześcijańskie. Samo słowo „wigilia” etymologicznie wywodzi się od łacińskiego słowa „czuwać”. W Wigilijny wieczór tradycyjnie odtwarzamy rytuały o znaczeniach mających swoją genezę w Piśmie Świętym: szukamy na niebie pierwszej gwiazdki; przygotowujemy 12 potraw na pamiątkę dwunastu apostołów a na wigilijnym stole nie może też zabraknąć ryb - ściśle i symbolicznie powiązanych z chrześcijaństwem. Wszystko to jest formą czuwania przed nadejściem Bożego Zbawiciela - stąd pasterki o północy. A czuwanie może być realizowane skutecznie tylko w trzeźwości duszy i ciała. Generalnie alkohol nawet nie jest wskazany przy ciężkim jedzeniu, ponieważ pobudza apetyt, osłabia kontrolę nad jedzeniem i jest źródłem kalorii, których wigilijne potrawy i tak mają niemało.
Jakkolwiek Kościół nie zakazuje spożywania alkoholu w Wigilię, to jednak mając świadomość iż jest to uroczysty posiłek niejako związany z tradycją chrześcijańską, rozpoczynający się wspólną modlitwą i podzieleniem się opłatkiem. W takich okolicznościach alkohol może stanowić wyłącznie spory dysonans kulturowy. Kościół od lat walczy z alkoholizmem w Polsce, propagując trzeźwy styl życia jako „Nową Kulturę”. Dlatego też widząc skalę zniszczeń, jakie w polskich rodzinach wywołuje alkohol, nawołuje do wstrzemięźliwości od niego, szczególnie w czasie świąt kościelnych. Ważne jest, żeby nie był to czas, kiedy upijamy się wzajemnie, tylko ze sobą rozmawiamy i obdarzamy się wzajemnie miłością.
Nowa Kultura w nauczaniu ks. Franciszka Blachnickiego, to między innymi kultura spotkania jako nowego wzorca opartego na miłości bliźniego, bez alkoholu, który niejednokrotnie doprowadza do agresji wśród najbliższych. Zasada ta jest szczególnie pożądana we wspólnocie jaką tworzy rodzina i jej członkowie. I nie mam na myśli tych najbliższych członków rodziny, ale również tych, z którymi łączą nas więzy krwi, a z którymi spotykamy się sporadycznie. Jeżeli mamy w zwyczaju obdarowywać się wzajemnie, zadajmy sobie trochę trudu i zamiast przynosić alkohol, zastanówmy się, co może sprawić radość gospodarzom spotkania. Tak, to trudne, ale jakże mile można zaskoczyć gospodarzy prezentem jakiego się nie spodziewają.
Święta Bożego Narodzenia są czasem wyjątkowym. Przez kilka dni celebrujemy nie tylko biblijne wydarzenia jakim jest przyjście na świat Zbawiciela, ale też i siebie nawzajem, wszak jest to święto rodzinne. Dlatego życzę Wam drodzy czytelnicy i sobie również, aby ten czas wspominania przyjścia na świat Bożego Zbawiciela, był czasem radosnego świętowania w trzeźwości i radości, w gronie rodziny i przyjaciół.
Wojciech Trojanowski